Wielka Loża Masońska stanu Michigan propaguje i finansuje specjalny program identyfikacji dzieci z zastosowaniem zaawansownych systemów biometrycznych. Program Michigan Child Identification Program - (MICHIP), lansowany na stronie internetowej Masonów z Michigan, ma za zadanie kompleksową identyfikację osoby ludzkiej na niespotykaną w dotychczasowym zakresie skalę. Na pakiet MICHIP składają się następujące elementy:

* Całkowity odcisk szczęki - tak jak odcisk lini papilarnych, odcisk zębów jest unikalny dla każdego człowieka.
* Analiza DNA śliny
* Analiza zapachu śliny - dokonywana pod kątem możliwości rozpoznania przez psy
* Odciski linii papilarnych palców
* Kolorowe zdjęcia
* Rejestracja video wywiadu z dzieckiem - za pomocą zapisu video można zanalizować charakterystykę zewnętrzną oraz cechy wymowy i zachowania

Jak twierdzą Masoni z Michigan, ich kompleksowy program jest rekomendowany przez Centrum Zaginionych Dzieci The National Center for Missing & Exploited Children (NCMEC). Zarówno Masoni jak i NCMEC podpierają się liczbą "797,500 dzieci zaginionych w roku 1999". Jest rzeczą ciekawą, że liczba ta pochodzi sprzed siedmiu lat, a więc trudno jest mówić o jakimkolwiek programie analizującym liczbę zaginionych dzieci na bieżąco. Zresztą samo, wydawałoby się najbardziej kompetentne Centrum NCMEC, nie podaje innych danych statystycznych niż te z 1999 roku, a dokładniejsze przyjrzenie się tym danym pokazuje, że z propagowanej liczby prawie "800-tysięcy zaginionych dzieci", 58-tysięcy "stało się ofiarami" osób nie należących do rodziny, a 204-tysiące stanowią "ofiary" osób z rodziny. Co z resztą - nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że z tej liczby "800-tysięcy ofiar", tylko (i oczywiście aż!) 115. dzieci stanowiło ofiary porwań kwalifikujących się jako, jak się określa "stereotypowe porwania".

Czyli na liczbę "800-tysięcy zaginionych dzieci", prawdziwy kindaping miał miejsce w zaledwie 115 przypadkach. Reszta, można się spodziewać, stanowią rozgrywki rodzinne, w których dziecko staje się narzędziem szantażu i przetargu. I właśnie tutaj trzeba atakować główny problem, czyli rozkład rodziny, a nie propagować systemy identyfikacji. No, ale Masonom nie to w głowie.

Na te wszystkie akcje propagowania identyfikacji ludzi, których zitensyfikowanych reklam będziemy niedługo świadkami, należy spojrzeć jako na narzędzie przyzwyczajania społeczeństw do różnej i kompleksowej formy identyfikacji. Nie, tu nie chodzi o pomoc w odszukaniu zaginionych dzieci - choć w jednostkowych przypadkach może okazać się to przydatne - tu chodzi o budowanie świadomości, od najmłodszego, od dziecka, że szczególowe zaklasyfikowanie, zindeksowanie, monitorowanie i wprowadzenie informacji do odpowiednich baz danych, jest nie tylko przydatne ale i konieczne.

Na następny etap w postaci identyfikacji czipami elektronicznymi, nie będziemy długo czekać. Można się spodziewać, że przyzwyczajone od dziecka nowe pokolenie samo się na to zgodzi.

LM

Źródło: bibula.com http://www.bibula.com/new/display.php?textid=00421

STRONA GŁÓWNA